
AFRYKA - Kongo - Baza artykułów

Wspomnienia misjonarza

Nie mogłem być wszędzie i rozmawiać ze wszystkimi. Nie mogłem nawet odwiedzić dwóch placówek misyjnych, w których niegdyś pracowałem, ze względu na wielką degradację dróg, które praktycznie są nieprzejezdne, jak również kompletną dewastację tych, dawniej pięknie prosperujących misji. Podobno zostały ograbione ze wszystkiego, powyrywano nawet obramowania okien i drzwi. Nie miałem więc możliwości spotkać wielu ludzi, wśród których pracowałem. Nieliczni, których spotkałem, byli wychudzeni, zmęczeni; nie lepiej prezentowały się dzieci. Opowiadali jak przeżyli ostatnią rebelię, niektórzy stracili swoich najbliższych, cały dobytek, obecnie są bez pracy, bez środków do życia. Byli bardzo wdzięczni za każde dobre słowo i najmniejszą pomoc.
Po tak zwanym "wyzwoleniu" ludzie marzyli o zmianach, które jednak bardzo powolnie i z wielkim trudem się realizują. Państwo nie ma pieniędzy, mocarstwa finansowe nie spieszą się z pomocą. Drogi są nieprzejezdne, infrastruktura w ruinie, nawet drobne zakłady i przedsiębiorstwa jeszcze stoją, a te, które zaczęły produkcję nie mają pieniędzy na wypłaty. Emeryci i renciści od wielu miesięcy czekają na pieniądze. Brak pieniędzy na szkolnictwo, opiekę zdrowotną, wynagrodzenie dla pracowników administracji. Nie daj Boże jeżeli ktoś zachoruje. Choć można by znaleźć lekarstwo, nie ma go za co kupić.
Aby dzieci mogły się uczyć, rodzice, choć żyją w nędzy, składają się na minimalne wynagrodzenie dla nauczycieli. Na spotkaniu z Radą Parafialną w jednej misji, mówca po przedstawieniu katastrofalnej sytuacji w dziedzinie nauczania na obszarze rozległej misji, opowiedział jak w jednej szkole nauczyciel zemdlał w czasie lekcji z wyczerpania, bo przez dwa dni nic nie jadł. A nie są to wypadki sporadyczne. Wzrasta ubóstwo ze wszystkimi jego następstwami: niedożywieniem, chorobami, upadkiem moralnym. W takich warunkach praca duszpasterska staje się coraz trudniejsza. Wiele ludzi starych, młodych i dzieci wyciąga rękę po jałmużnę, na lotnisku, na ulicy i po parafiach. Budzi się poczucie pewnej solidarności, organizowanie się na płaszczyźnie wspólnotowej przez parafialne stowarzyszenia charytatywne, by sobie i drugim ulżyć w biedzie i przetrwać.
W całym kraju, zwłaszcza w wielkich miastach słyszy się, jak ludzie, oprócz wody nie zawsze czystej, spożywają tylko jeden posiłek raz na dwa dni. Ich wychudzona sylwetka dowodzi, że nie kłamią. Jak ci biedacy wdzięczni są za każdą pomoc. Aby misjonarze mogli pomagać, trzeba nam pomyśleć, jak im dostarczyć tych środków pomocy, bo z pustej studni wody nie da się czerpać. Wszystkim ofiarodawcom za dar serca i modlitwy niech Serce Jezusa stukrotnie wynagrodzi.


Inne artykuły z Kongo

- Modlitwa Ojca Św. Jana Pawła II na grobie o. Grison (6 maja 1980)
- Mój kontakt z Kongiem - Ks. Władysław Stasik SCJ
- Wywiad z ks. Pawłem Słowikiem SCJ
- Kisangani - parafia św. Józefa 07. 2000
- Stulecie ewangelizacji Górnego Konga
- Polscy Sercanie w Kongo
- Wspomnienia misjonarza
- Świadectwa dawnych misjonarzy
- Kongo ze wspomnień.
- Szkoły prowadzone przez Zgromadzenie Księży Sercanów w Demokratycznej Republice Konga
- Kongo: List ks. Stanisława Święcha SCJ
- Początek Misji Sercańskich w Niepodległym Konga
- Pierwsze wrażenia z Afryki (1999)
- Powrót do Afryki i przejęcie urzędu proboszcza (2003)
- Kościół donosi o przestępczości na północy Kongo (2005)
- List ks. Dino Ruaro (i ks. Felice Doro)
- Sprawozdanie o wydarzeniach w Mambasa w dniu 12 października 2002
- Komunikat o Kongu – z Kurii generalnej(2002)
- Splądrowana nasza misja w Kongo
- List o. Generała i komunikaty o sytuacji w Kongo
- Wojna domowa w Demokratycznej Republice Kongo
- Powstrzymać ludobójstwo!
-
Najkrwawsza wojna głodującej Afryki
